wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 7


Tak często wolimy odkładać decyzje, które musimy podjąć, na bliżej  nieokreślone jutro. Cze­kamy na ja­kiś znak, na chwilę gdy poczu­jemy się pew­ni te­go wy­boru. Jed­nak nieza­leżnie jak długo się cze­ka i roz­waża, to i tak w pew­nym mo­men­cie trze­ba się na coś zde­cydo­wać. I tak nap­rawdę nig­dy nie jest się do końca pewnym...” 

-Adam, co się stało?- Wiedziałam, że coś jest nie tak. Adam nie wyglądał dobrze, był zmęczony, przepracowany, ale teraz to zupełnie co innego…był po prostu pogodzony z losem.
- Ana, dziękuję za pomoc, ale to i tak już nam nie pomoże. – Adam był kompletnie załamany, nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- O czym ty mówisz? – Odezwał się Will.
- Za miesiąc wytwórnia ma zostać zamknięta. Tyle czasu nam dał komornik na spakowanie się i zamknięcie wszystkich spraw. – Mój przyjaciel zaczął płakać. Byłam w szoku. Wiedziałam, że jest źle, ale  nie miałam pojęcia, że aż tak.
- Mamy jeszcze miesiąc, tak? – Odezwał się po długiej chwili milczenia mój nowy przyjaciel.
- Tak. – Odpowiedział, ale bez większego przekonania.
- Czyli mamy jeszcze szanse. Mamy z Aną kilka pomysłów na pozyskanie nowego artysty i.. – Jednak Nie dane mu było dokończyć.
- Will, nie mamy pieniędzy. Miałem nadzieje, że uda mi się przekonać bank, żeby dał nam trochę więcej czasu i pieniędzy, ale nic z tego. – Miałam wrażenie, że Adam stracił wolę walki.
- Adam, Will ma rację.- Spojrzeli na mnie jakby zobaczyli ducha. Przewróciłam oczami. – Och, nie bądźcie dziećmi. – Zganiłam ich. – Mamy jeszcze miesiąc, ale to nie starczy, żeby wypromować nowego artystę, którego jeszcze nie mamy. – Zaczęłam myśleć i wydziałam tylko jedno rozwiązanie. – Jednak…..mamy mnie.-Will i Adam byli w niemałym szoku, ja zresztą też. Nie chciałam wracać na scenę, ale nie widziałam innego rozwiązania. To mój powrót do przeszłości, a może krok w przyszłość?

Zostawiłam zaszokowanych współpracowników i wyszłam z wytwórni. Musiałam pomyśleć i odetchnąć świeżym powietrzem. Poszłam do pobliskiego parku, a później przed siebie, aż dotarłam pod naszą kamienicę. Dużo się tu zmieniło. Budynek został odnowiony, a przed nim powstał uroczy ogródek z mnóstwem kwiatów. Miałam przy sobie klucze, ale bałam się zajrzeć do środka.
- Maks, tu jest cudownie! – Piszczałam z radości, gdy po raz pierwszy zobaczyłam to mieszkanie. Mój ukochany wynajął je przede mną w tajemnicy, żeby zrobić mi niespodziankę, ale to był strzał w dziesiątkę.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. – Powiedział zestresowany Maks. Podbiegłam do niego uradowana i czule pocałowałam.
- Jest piękne. Jesteś wspaniały. – Przytuliłam go bardzo mocno. – Kocham cię.- A później było już tylko słodko, czule…nie potrzebne były nam żadne słowa.

Z zamyślenia wyrwało mnie szczekanie psa. Podbiegł do mnie i zamerdał ogonkiem.
- Cześć mały, gdzie twój pan? – Zapytałam i pogłaskałam tego rozrabiakę. Po chwili zaraz za nim pojawił się przystojny brunet. Podszedł do swojego psa i zapiął mu smycz.
- Mam nadzieję, że panią nie przestraszył. – Powiedział nieznajomy podnosząc się do pozycji stojącej.
- Nie, to bardzo miły piesek. Jak się wabi? – Zapytałam, głaskając czworonoga.
- Maks. – Powiedział nieznajomy. Przestałam głaskać pieska, jakby mnie parzył.
- Aha, przepraszam, ale się spieszę. – Pożegnałam się i uciekłam do kamienicy. Tak, uciekłam. Mieszkanie mieściło się na pierwszym piętrze. Wspięłam schodami do góry i stanęłam przed drzwiami. Przekręciłam klucz i ostrożnie nacisnęłam na klamkę. Weszłam do środka.
- Mia, widziałaś Anę? – Nigdzie jej nie było, jakby zapadła się pod ziemię. Dzwoniłem do niej, byłem w mieszkaniu, ale nigdzie jej nie było. Zacząłem się martwić.          
- Wyszła gdzieś cztery godziny temu. – Powiedziała automatycznie, pisząc coś w komputerze. – Dlaczego się pytasz? – Spojrzała na mnie zaciekawiona.
- Martwię się o nią. Nigdzie jej nie ma. Powiedziała nam, że wraca do muzyki i tyle ją widzieliśmy. Byłem w mieszkaniu, dzwoniłem do niej, ale nie odbiera. Martwię się o nią i… - Włączył mi się słowotok, który przerwała mi moja rozmówczyni.
- Ana wraca do muzyki? To cudownie. – Ucieszyła się Mia. – Nie wiem gdzie ona jest. Może poszła na cmentarz. – Powiedziała od niechcenia.
-Nie, tam też sprawdzałem. – Znam ją od niedawna, ale polubiłem ją i martwię się. Nie jest w najlepszym stanie. Nadal nie może pogodzić się ze śmiercią Maksa.
- Może… - Mia przerwała.
- Może co? – Zapytałem.
- Nie, to głupie. – Mia machnęła ręką.
- Może nie? O co chodzi?- Byłem coraz bardziej zaintrygowany.
- Może poszła do ich mieszkania. Jej i Maksa. – Powiedziała ze smutkiem.
- Gdzie to jest?-  Mia podała mi adres, ale ja wybiegłem z wytwórni.
            W ciągu dwudziestu minut dojechałem pod wskazany adres. Była to bardzo ładna i zadbana kamienica, niedaleko od wytwórni. Zadzwoniłem domofonem do mieszkania Any. Nikt nie odpowiadał, już chciałem odejść, ale drzwi się właśnie otworzyły, bo jeden z mieszkańców wychodził na zewnątrz. Skorzystałem z okazji i wszedłem do środka. Zapukałem do drzwi. Cisza. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Na środku salonu, na puszystym dywanie siedziała Ana. Dookoła niej leżały porozrzucane zdjęcia, a ona płakała.
            Poczułam czyjaś obecność w mieszkaniu, na początku myślałam, że jestem przewrażliwiona, ale gdy podniosłam głowę, zobaczyłam Willa, który przyglądał mi się z troską.
- Co ty tutaj robisz? – Zapytałam ocierając łzy, które spływały po moich policzkach.
- Martwiłem się, nie odbierasz telefonu, wyszłaś z wytwórni bez słowa i..
- Martwiłeś się. – Dokończyłam za niego – Musiałam pomyśleć i jakoś, nie wiem nawet jak….znalazłam się tutaj. – Powiedziałam patrząc w ścianę. – Nie byłam tutaj od dwóch lat. Nie czułam się na siłach, żeby przyjść tutaj po wypadku. – Przerwałam na chwilę – Wiesz, to takie dziwne. – Spojrzałam nagle na Wila. – Dziwnie jest tu być bez niego. – Powiedziałam szeptem, wstając z podłogi.
- Piękne mieszkanie. – Powiedział mój towarzysz, zmieniając temat. Chyba wyczuł, ze nie chcę już więcej o tym rozmawiać.
- Tak, pokochałam je od pierwszego wejrzenia. – Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. – Maks zrobił mi niespodziankę i postawił mnie przed faktem dokonanym – Podeszłam do fortepianu. – Niesamowite, prawda? Kiedy pierwszy raz zobaczyłam, tę kamienicę…nawet mi przez myśl nie przeszło, że zastane tutaj tak wspaniałe mieszkanie.  – Wil podszedł do mnie, usiadł przy fortepianie i zaczął grać jakąś melodię.
- Will, musimy uratować wytwórnię. – Zaczęłam chodzić zdenerwowana po mieszkaniu. – Muszę napisać piosenkę. – Postanowiłam. – Nową piosenkę. – Will patrzył na mnie zaskoczony.
- Myślałem, ze chcesz odgrzebać jakieś stare kawałki. – Tak, to byłoby jakieś rozwiązanie, ale jeśli mam stanąć na nogi, to muszę oddzielić przeszłość grubą kreską.
- Nie, musimy stworzyć niwy materiał. – Nie napisałam nowej piosenki od dwóch lat, ale z tym jest jak z jazdą na rowerze. Tego się nie zapomina, prawda?
- Masz jakiś pomysł?  - Mój przyjaciel, nie był jakoś szczególnie uradowany moim pomysłem, ale ja byłam pewna swego…no prawie pewna.
- Ta melodia, którą przed chwilą grałeś….hymm mam w związku z nią wielkie plany. -  I zaczęliśmy tworzyć. Graliśmy, kłóciliśmy się…na początku szło nam dosyć opornie, ale o północy mieliśmy skończoną całą piosenkę i wyczerpani zasnęliśmy na tym mięciutkim dywanie, na którym znalazł mnie kilka godzin wcześniej William.

- Adam, mamy dla ciebie hit! – Wpadłam do biura Adama naładowana pozytywną energią i gotowa do działania. Adam aż podskoczył na krześle.
- Hit? O czym ty mówisz? – Zapytał ziewając. – Jest – Spojrzał na zegarek. – 8 rano. – Dokończył . Był ledwo przytomny.
- Tak wiem, Will powstrzymywał mnie już od 6, przed przyjściem do wytwórni. No, ale już dłużej nie mogliśmy czekać. – Will spojrzał na mnie z ukosa. Przewróciłam oczami. – No dobrze, ja nie mogłam. – Pociągnęłam Adama za rękę, żeby wstał i zaprowadziłam go do mojego ulubionego studia. Will usadowił się przy fortepianie i zaczął grać, a ja śpiewałam.

A shot in the dark
A past lost in space
And where do I start
The past and the chase
You hunted me down
Like a wolf, a predator
I felt like a deer in love lights

You loved me and I froze in time
Hungry for that flesh on mine
But I can't compete with a she-wolf, 
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces


Did she lie and wait
Was I bait to pull you in
The thrill of the kill
You feel, there is a sin
I lay with the wolves
Alone it seems
I thought I was part of you

You loved me and I froze in time
Hungry for that flesh on mine
But I can't compete with the she-wolf, 
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces


I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces

TŁUMACZENIE:

Strzał w ciemności
Przeszłość, zagubiona w przestrzeni
I gdzie mam zacząć
Przeszłość i pościg
Dopadłeś mnie
Jak wilk, drapieżnik
Czułam się jak jeleń w blasku miłości

Kochałeś mnie i zastygłam w czasie
Głodny mojego ciała
Ale nie mogę konkurować z wilczycą,
Która powaliła mnie na kolana
Co widzisz w tych żółtych oczach?
Bo rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki


Czy ona leżała i czekała?
Czy byłam przynętą, aby Cię zwabić?
Czujesz dreszcz zabijania,
To grzech
Leżałam z wilkami
Zdawało się że samotnie
Myślałam, że byłam częścią Ciebie

Kochałeś mnie i zastygłam w czasie
Głodny mojego ciała
Ale nie mogę konkurować z wilczycą,
Która powaliła mnie na kolana
Co widzisz w tych żółtych oczach?
Bo ja rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki


Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki


*******************************


Kochani, nowy rozdział jest. Z małymi przygodami, ale jest. Byłby wcześniej, ale miałam małe przygody z komputerem....zginął mi plik z nowym rozdziałem. Znając życie po prostu "roztrzepana ja" go usunęłam. Trudno. To druga wersja tego rozdziału, ale jest zupełnie inna niż ta pierwsza. Mam nadzieję, ze sie wam spodoba, 

Pozdrawiam


Nieznajoma :)

wtorek, 10 marca 2015

Przepraszam

Kochani, dawno nie dodałam żadnego nowego rozdziału, wiem o tym doskonale. Bardzo za to przepraszam. Nie myślcie, że o was zapomniałam. Miałam ostatnio dużo na głowie, bo nowy semestr...nowe przedmioty itd. Teraz czeka mnie długi weekend, bo mam wolne od piątku do poniedziałku i obiecuje, że coś dla was "naskrobie" przez ten czas i w ramach zadośćuczynienia będą to dwa rozdziały lub jeden, ale za to dłuższy niż do tej pory::) To się jeszcze okaże w trakcie pisania. Także do zobaczenia już niebawem :)