„Tak często wolimy odkładać decyzje, które musimy podjąć,
na bliżej nieokreślone jutro. Czekamy na jakiś znak,
na chwilę gdy poczujemy się pewni tego wyboru. Jednak niezależnie
jak długo się czeka i rozważa, to i tak w pewnym
momencie trzeba się na coś zdecydować. I tak naprawdę nigdy
nie jest się do końca pewnym...”
-Adam, co się stało?- Wiedziałam, że coś jest nie tak. Adam
nie wyglądał dobrze, był zmęczony, przepracowany, ale teraz to zupełnie co
innego…był po prostu pogodzony z losem.
- Ana, dziękuję za pomoc, ale to i tak już nam nie pomoże. –
Adam był kompletnie załamany, nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- O czym ty mówisz? – Odezwał się Will.
- Za miesiąc wytwórnia ma zostać zamknięta. Tyle czasu nam
dał komornik na spakowanie się i zamknięcie wszystkich spraw. – Mój przyjaciel
zaczął płakać. Byłam w szoku. Wiedziałam, że jest źle, ale nie miałam pojęcia, że aż tak.
- Mamy jeszcze miesiąc, tak? – Odezwał się po długiej chwili
milczenia mój nowy przyjaciel.
- Tak. – Odpowiedział, ale bez większego przekonania.
- Czyli mamy jeszcze szanse. Mamy z Aną kilka pomysłów na
pozyskanie nowego artysty i.. – Jednak Nie dane mu było dokończyć.
- Will, nie mamy pieniędzy. Miałem nadzieje, że uda mi się
przekonać bank, żeby dał nam trochę więcej czasu i pieniędzy, ale nic z tego. –
Miałam wrażenie, że Adam stracił wolę walki.
- Adam, Will ma rację.- Spojrzeli na mnie jakby zobaczyli
ducha. Przewróciłam oczami. – Och, nie bądźcie dziećmi. – Zganiłam ich. – Mamy
jeszcze miesiąc, ale to nie starczy, żeby wypromować nowego artystę, którego
jeszcze nie mamy. – Zaczęłam myśleć i wydziałam tylko jedno rozwiązanie. –
Jednak…..mamy mnie.-Will i Adam byli w niemałym szoku, ja zresztą też. Nie
chciałam wracać na scenę, ale nie widziałam innego rozwiązania. To mój powrót
do przeszłości, a może krok w przyszłość?
Zostawiłam zaszokowanych współpracowników i wyszłam z
wytwórni. Musiałam pomyśleć i odetchnąć świeżym powietrzem. Poszłam do
pobliskiego parku, a później przed siebie, aż dotarłam pod naszą kamienicę.
Dużo się tu zmieniło. Budynek został odnowiony, a przed nim powstał uroczy
ogródek z mnóstwem kwiatów. Miałam przy sobie klucze, ale bałam się zajrzeć do
środka.
- Maks, tu
jest cudownie! – Piszczałam z radości, gdy po raz pierwszy zobaczyłam to
mieszkanie. Mój ukochany wynajął je przede mną w tajemnicy, żeby zrobić mi
niespodziankę, ale to był strzał w dziesiątkę.
- Miałem
nadzieję, że ci się spodoba. – Powiedział zestresowany Maks. Podbiegłam do
niego uradowana i czule pocałowałam.
- Jest
piękne. Jesteś wspaniały. – Przytuliłam go bardzo mocno. – Kocham cię.- A
później było już tylko słodko, czule…nie potrzebne były nam żadne słowa.
Z zamyślenia wyrwało mnie szczekanie psa. Podbiegł do mnie i
zamerdał ogonkiem.
- Cześć mały, gdzie twój pan? – Zapytałam i pogłaskałam tego
rozrabiakę. Po chwili zaraz za nim pojawił się przystojny brunet. Podszedł do
swojego psa i zapiął mu smycz.
- Mam nadzieję, że panią nie przestraszył. – Powiedział
nieznajomy podnosząc się do pozycji stojącej.
- Nie, to bardzo miły piesek. Jak się wabi? – Zapytałam,
głaskając czworonoga.
- Maks. – Powiedział nieznajomy. Przestałam głaskać pieska,
jakby mnie parzył.
- Aha, przepraszam, ale się
spieszę. – Pożegnałam się i uciekłam do kamienicy. Tak, uciekłam. Mieszkanie
mieściło się na pierwszym piętrze. Wspięłam schodami do góry i stanęłam przed
drzwiami. Przekręciłam klucz i ostrożnie nacisnęłam na klamkę. Weszłam do
środka.
- Mia, widziałaś Anę? – Nigdzie jej
nie było, jakby zapadła się pod ziemię. Dzwoniłem do niej, byłem w mieszkaniu,
ale nigdzie jej nie było. Zacząłem się martwić.
- Wyszła gdzieś cztery godziny temu.
– Powiedziała automatycznie, pisząc coś w komputerze. – Dlaczego się pytasz? –
Spojrzała na mnie zaciekawiona.
- Martwię się o nią. Nigdzie jej nie
ma. Powiedziała nam, że wraca do muzyki i tyle ją widzieliśmy. Byłem w
mieszkaniu, dzwoniłem do niej, ale nie odbiera. Martwię się o nią i… - Włączył
mi się słowotok, który przerwała mi moja rozmówczyni.
- Ana wraca do muzyki? To cudownie. –
Ucieszyła się Mia. – Nie wiem gdzie ona jest. Może poszła na cmentarz. –
Powiedziała od niechcenia.
-Nie, tam też sprawdzałem. – Znam ją
od niedawna, ale polubiłem ją i martwię się. Nie jest w najlepszym stanie.
Nadal nie może pogodzić się ze śmiercią Maksa.
- Może… - Mia przerwała.
- Może co? – Zapytałem.
- Nie, to głupie. – Mia machnęła
ręką.
- Może nie? O co chodzi?- Byłem coraz
bardziej zaintrygowany.
- Może poszła do ich mieszkania. Jej
i Maksa. – Powiedziała ze smutkiem.
- Gdzie to jest?- Mia podała mi adres, ale ja wybiegłem z
wytwórni.
W ciągu dwudziestu minut
dojechałem pod wskazany adres. Była to bardzo ładna i zadbana kamienica,
niedaleko od wytwórni. Zadzwoniłem domofonem do mieszkania Any. Nikt nie
odpowiadał, już chciałem odejść, ale drzwi się właśnie otworzyły, bo jeden z
mieszkańców wychodził na zewnątrz. Skorzystałem z okazji i wszedłem do środka.
Zapukałem do drzwi. Cisza. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Na środku
salonu, na puszystym dywanie siedziała Ana. Dookoła niej leżały porozrzucane zdjęcia,
a ona płakała.
Poczułam czyjaś obecność w
mieszkaniu, na początku myślałam, że jestem przewrażliwiona, ale gdy podniosłam
głowę, zobaczyłam Willa, który przyglądał mi się z troską.
- Co ty
tutaj robisz? – Zapytałam ocierając łzy, które spływały po moich policzkach.
- Martwiłem
się, nie odbierasz telefonu, wyszłaś z wytwórni bez słowa i..
- Martwiłeś
się. – Dokończyłam za niego – Musiałam pomyśleć i jakoś, nie wiem nawet jak….znalazłam
się tutaj. – Powiedziałam patrząc w ścianę. – Nie byłam tutaj od dwóch lat. Nie
czułam się na siłach, żeby przyjść tutaj po wypadku. – Przerwałam na chwilę –
Wiesz, to takie dziwne. – Spojrzałam nagle na Wila. – Dziwnie jest tu być bez
niego. – Powiedziałam szeptem, wstając z podłogi.
- Piękne
mieszkanie. – Powiedział mój towarzysz, zmieniając temat. Chyba wyczuł, ze nie
chcę już więcej o tym rozmawiać.
- Tak,
pokochałam je od pierwszego wejrzenia. – Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. –
Maks zrobił mi niespodziankę i postawił mnie przed faktem dokonanym – Podeszłam
do fortepianu. – Niesamowite, prawda? Kiedy pierwszy raz zobaczyłam, tę
kamienicę…nawet mi przez myśl nie przeszło, że zastane tutaj tak wspaniałe
mieszkanie. – Wil podszedł do mnie,
usiadł przy fortepianie i zaczął grać jakąś melodię.
- Will,
musimy uratować wytwórnię. – Zaczęłam chodzić zdenerwowana po mieszkaniu. –
Muszę napisać piosenkę. – Postanowiłam. – Nową piosenkę. – Will patrzył na mnie
zaskoczony.
- Myślałem,
ze chcesz odgrzebać jakieś stare kawałki. – Tak, to byłoby jakieś rozwiązanie,
ale jeśli mam stanąć na nogi, to muszę oddzielić przeszłość grubą kreską.
- Nie,
musimy stworzyć niwy materiał. – Nie napisałam nowej piosenki od dwóch lat, ale
z tym jest jak z jazdą na rowerze. Tego się nie zapomina, prawda?
- Masz jakiś
pomysł? - Mój przyjaciel, nie był jakoś
szczególnie uradowany moim pomysłem, ale ja byłam pewna swego…no prawie pewna.
- Ta
melodia, którą przed chwilą grałeś….hymm mam w związku z nią wielkie plany.
- I zaczęliśmy tworzyć. Graliśmy,
kłóciliśmy się…na początku szło nam dosyć opornie, ale o północy mieliśmy
skończoną całą piosenkę i wyczerpani zasnęliśmy na tym mięciutkim dywanie, na którym
znalazł mnie kilka godzin wcześniej William.
- Adam, mamy
dla ciebie hit! – Wpadłam do biura Adama naładowana pozytywną energią i gotowa
do działania. Adam aż podskoczył na krześle.
- Hit? O
czym ty mówisz? – Zapytał ziewając. – Jest – Spojrzał na zegarek. – 8 rano. –
Dokończył . Był ledwo przytomny.
- Tak wiem,
Will powstrzymywał mnie już od 6, przed przyjściem do wytwórni. No, ale już
dłużej nie mogliśmy czekać. – Will spojrzał na mnie z ukosa. Przewróciłam oczami.
– No dobrze, ja nie mogłam. – Pociągnęłam Adama za rękę, żeby wstał i
zaprowadziłam go do mojego ulubionego studia. Will usadowił się przy
fortepianie i zaczął grać, a ja śpiewałam.
A shot in the dark
A past lost in space
And where do I start
The past and the chase
You hunted me down
Like a wolf, a predator
I felt like a deer in love lights
You loved me and I froze in time
Hungry for that flesh on mine
But I can't compete with a she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
Did she lie and wait
Was I bait to pull you in
The thrill of the kill
You feel, there is a sin
I lay with the wolves
Alone it seems
I thought I was part of you
You loved me and I froze in time
Hungry for that flesh on mine
But I can't compete with the she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
A past lost in space
And where do I start
The past and the chase
You hunted me down
Like a wolf, a predator
I felt like a deer in love lights
You loved me and I froze in time
Hungry for that flesh on mine
But I can't compete with a she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
Did she lie and wait
Was I bait to pull you in
The thrill of the kill
You feel, there is a sin
I lay with the wolves
Alone it seems
I thought I was part of you
You loved me and I froze in time
Hungry for that flesh on mine
But I can't compete with the she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces
TŁUMACZENIE:
Strzał w ciemności
Przeszłość, zagubiona w przestrzeni
I gdzie mam zacząć
Przeszłość i pościg
Dopadłeś mnie
Jak wilk, drapieżnik
Czułam się jak jeleń w blasku miłości
Kochałeś mnie i zastygłam w czasie
Głodny mojego ciała
Ale nie mogę konkurować z wilczycą,
Która powaliła mnie na kolana
Co widzisz w tych żółtych oczach?
Bo rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Czy ona leżała i czekała?
Czy byłam przynętą, aby Cię zwabić?
Czujesz dreszcz zabijania,
To grzech
Leżałam z wilkami
Zdawało się że samotnie
Myślałam, że byłam częścią Ciebie
Kochałeś mnie i zastygłam w czasie
Głodny mojego ciała
Ale nie mogę konkurować z wilczycą,
Która powaliła mnie na kolana
Co widzisz w tych żółtych oczach?
Bo ja rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Przeszłość, zagubiona w przestrzeni
I gdzie mam zacząć
Przeszłość i pościg
Dopadłeś mnie
Jak wilk, drapieżnik
Czułam się jak jeleń w blasku miłości
Kochałeś mnie i zastygłam w czasie
Głodny mojego ciała
Ale nie mogę konkurować z wilczycą,
Która powaliła mnie na kolana
Co widzisz w tych żółtych oczach?
Bo rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Czy ona leżała i czekała?
Czy byłam przynętą, aby Cię zwabić?
Czujesz dreszcz zabijania,
To grzech
Leżałam z wilkami
Zdawało się że samotnie
Myślałam, że byłam częścią Ciebie
Kochałeś mnie i zastygłam w czasie
Głodny mojego ciała
Ale nie mogę konkurować z wilczycą,
Która powaliła mnie na kolana
Co widzisz w tych żółtych oczach?
Bo ja rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
Rozpadam się na kawałki
*******************************
Kochani, nowy rozdział jest. Z małymi przygodami, ale jest. Byłby wcześniej, ale miałam małe przygody z komputerem....zginął mi plik z nowym rozdziałem. Znając życie po prostu "roztrzepana ja" go usunęłam. Trudno. To druga wersja tego rozdziału, ale jest zupełnie inna niż ta pierwsza. Mam nadzieję, ze sie wam spodoba,
Pozdrawiam
Nieznajoma :)