sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 3

Tak bardzo nienawidzę, gdy przychodzisz do mnie w snach, a jednocześnie wstając próbuje zamknąć powieki…żeby wszystko wróciło…


Zatrzymałam się w hotelu. Po rozmowie z Adamem musiałam sobie wszystko jeszcze raz poukładać  i przemyśleć. Przyjeżdżając tu miałam określony cel, ale  teraz….teraz wszystko się zmieniło. Nie mogłam się zdobyć na to, żeby spędzić tę noc w naszym dawnym mieszkaniu… Jutro druga rocznica jego śmierci…
            Każdego dnia przypominam sobie jedno wspomnienie o nim i odtwarzam je tak w kółko w  mojej głowie, aż nie przypomnę sobie wszystkich szczegółów. To pozwala mi normalnie funkcjonować. Wiem, ze powinnam nauczyć się żyć bez niego, ale chyba nie potrafię….jeszcze nie teraz. Na razie tak staram się funkcjonować. Nie potrafię inaczej. Tylko wspomnienia o nim, utrzymują mnie przy życiu.  Po jego śmierci, czułam się jakby ktoś razem z nim, zabrał cząstkę mnie. Mam uczucie pustki. Trudno to opisać. Kiedyś wszystkie swoje uczucia przelewałam na papier. Moją terapią były koncerty. Dzięki muzyce mogłam wyrazić to co czuje…ból, smutek, strach, niepewność, szczęście, rozczarowanie, miłość…. Tylko teraz czuje, ze skoro on nie żyje, to ja nie mam prawa tworzyć bez niego. Na początku próbowałam coś napisać, bo wydawało mi się, ze to mi pomoże, da ukojenie. To co czuje….tego nie da ubrać się w słowa. Zamknęłam moje uczucia gdzieś głęboko w sobie, w malutkim pudełeczku, którego nie chce otworzyć. Nie chce czuć bólu, który był nie do zniesienia. Wynik tego równania jest prosty. Nie chcę czuć, więc nie mogę pisać, śpiewać, bo muzyka to uczucia i emocje. Wydaje mi się, ze to właśnie ta cząstka mnie, umarła razem z Maksem, ta która tworzyła i kochała muzykę. Tamtej Anabelle już nie ma. Teraz jest Ana i w jej życiu nie ma miejsca na muzykę. Dlaczego w takim razie zrobiłam wyjątek dla Adama? Nie wiem. Boję się tego powrotu. Boją się, że otworzą się świeżo zagojone rany, jednak wiele mu zawdzięczam i musiałam to zrobić.
           
            Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Nienawidzę hoteli, to pewnie dlatego. Wstałam, ubrałam się i ruszyłam na zwiedzanie Londynu. Mieszkałam tu bardzo długo, Londyn był moim domem, ale teraz go prawie nie poznaję. Tak wiele się tutaj zmieniło. Ja się zmieniłam, moje życie się zmieniło. Nic nie jest takie samo jak dawniej.
            Zjadłam śniadanie w jednej z moich ulubionych restauracji i pojechałam do wytwórni. Droga strasznie mi się dłużyła, bo chciałam mieć to już za sobą. Nie jestem tchórzem, ale hymmm ….
            Wysiadłam z taksówki i stałam prawie pół godziny przed wytwórnią i gapiłam się na wielki napis JET STAR RECORDS.  Doskonale pamiętam swój pierwszy dzień tutaj. Niezwyciężona i nieposkromiona Ania. Już pierwszego dnia pokłóciłam się z Maksem. Obraził mnie i moją muzykę. Chciałam odejść. Urażona duma itd. Maks był po prostu zły, że Adam przydzielił mu do współpracy taką małolatę jak ja.
            Moje rozmyślania przerwał klakson samochodu. „Dalej Ana, dasz radę!” Tak sobie powtarzałam. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi do mojej przeszłości.
            Studio było puste. Nic dziwnego była dopiero 8 rano, a Adam mówił, że wczoraj była jakaś impreza. No nie ważne…to nawet lepiej. Cisza, spokój. Tak jest lepiej. Mogę na spokojnie posiedzieć i pomyśleć.
            Nic się nie zmieniło…wszystko było takie jak zapamiętałam…no może poza paroma drobnymi szczegółami. Bardzo bałam się tej chwili, bałam się, ze ból, który tak długo tłumiłam w sobie, że te wszystkie uczucia będą chciały wydostać się na zewnątrz i nie dam sobie z tym rady. Tak się nie stało. Poczułam coś w rodzaju ulgi? Tak, tak to chyba można nazwać. Porzuciłam Londyn i wyjechałam bez słowa, bez pożegnania. Zostawiłam tu tysiące niedokończonych spraw. Teraz muszę się z tym wszystkim zmierzyć. Zbyt długo odkładałam przyjazd do Londynu. Pamiętam jak mój psycholog powiedział, że nigdy nie ułożę sobie życia na nowo, jeśli będę żyć przeszłością i zostawię niezałatwione sprawy, które będą cały czas za mną podążać.
- Co pani tutaj robi? – Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos. Poczułam się, jakby ktoś mnie „przyłapał”.
- Ja… - Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chyba pierwszy raz w moim życiu.
- Tak, pani. Chciała pani coś ukraść?- Mężczyzna patrzył na mnie podejrzliwie.
- Nie, ja… - I z opresji wybawił mnie mój kochany przyjaciel Adam, który wyłonił się ze swojego gabinetu.
- Ana! Jak dobrze cię widzieć! Myślałem, ze się rozmyślisz. – Adam autentycznie ucieszył się na mój widok i uściskał, a ów mężczyzna stał obok mnie chyba trochę zbity z tropu.
- Adam. – Uściskałam go także. – Wiesz, ze dotrzymuję danego słowa. – Potem przypomniałam sobie, że rzuciłam wytwórnię bez słowa i zostawiłam ich na lodzie. – Prawie zawsze. – Dodałam ciszej i spojrzałam wymownie na mojego przyjaciela.
- Ach, tak. – Spojrzał na szatyna, stojącego obok mnie, który przyglądał i przysłuchiwał się naszej wymianie zdań. – Anno, to Will. Williamie to Ana. – Przedstawił nas sobie. -  Will zajmuje się…jest.. – Adam zaczął się jąkać?
- Miło mi. – Podał mi rękę, jednak dalej przyglądał mi se badawczo. – Jestem producentem. Pracuje prawie dwa lata. – Powiedział to jakby nigdy nic, a ja w sercu poczułam ból. „A więc to on zastąpił Maksa” – Pomyślałam. Nastała niezręczna cisza. Przyglądałam się Willowi, a on mnie. Tę cisze przerwał Adam.
- Anabelle, może przejdziemy do mojego gabinetu i omówimy szczegóły naszej współpracy. – Zobaczyłam to w jego oczach. Rozpoznał mnie. Spojrzałam na Adama poirytowana.
- Nazywam się Ana. – Powiedziałam to głośniej niż chciałam. – Anabelle już nie ma. Odeszła. – Powiedziałam to prawie szeptem i ruszyłam do gabinetu mojego przyjaciela.



*********************************************************************

Kochani, dziękuję za miłe słowa. Bardzo się cieszę, ze podoba wam się to co piszę. Muszę przyznać, że na razie bardzo ciężko przebrnąć mi przez te pierwsze rozdziały. Mam już w głowie jak ma się rozwinąć akcja i chciałabym już o tym pisać, ale nie mogę:) Mówią, ze najtrudniejsze są początki:)   

Rozdział jest bardzo krótki, ale ważny, bo to swego rodzaju przełom w życiu Any. W moim życiu ostatnio też się wiele działo. Mam już prawie za sobą swoją pierwszą sesję. Jeszcze tylko kilka egzaminów i wymarzone ferie:) Mam nadzieję, ze już niedługo będę mogła dodawać posty regularnie :)

3 komentarze:

  1. Super rozdział, tak sie cieszę, że w końcu dodałaś kolejny.
    Czekam zniecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sie zrobiło troszeczkę luźniej na studiach....postaram się coś dodać do końca tygodnia :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy rozdział szkoda, że taki krótki ; Muszę przeczytać poprzednie i czekam z niecierpliwością na następne :D

    OdpowiedzUsuń